sobota, 27 lipca 2013

| 03 | Z kobietami jest jak z perfumami: testując wiele, trudno wybrać właściwą.


                                                     | Patrycja Markowska - Świat Się Pomylił | 
-Coś mocniejszego - mówię patrząc na mahoniowy blat . Barman uśmiecha się pod nosem podstawiając mi pod nos kolorowego drinka . Rozglądam się uważnie szukając jakiejkolwiek znajomej twarzy , kolorowe reflektory drażnią moje zmęczone oczy.
- Co taka śliczna dziewczyna robi tutaj sama ? - odwracam się gwałtownie widząc roześmianą twarz Bartmana . Atakujący przygląda mi się z uwagą dopijając swojego Jack Danielsa - Nie powinniście być w hotelu i odpoczywać przed meczem ? - pytam patrząc na roześmianą grupkę siatkarzy w rogu .
- Nie , nie zobacz, kto tam jest- wskazuję ręką w głąb pomieszczenia.Odwracam się powoli starając się zlokalizować obiekt Bartmana . Momentalnie nieruchomieję.
-Agnieszka - tylko tyle jestem w stanie z siebie wykrztusić .Kiwasz potwierdzająco głową patrząc na tańcząca blondynkę.Wstajesz  idąc w stronę swoich towarzyszy.Dopijam drinka patrząc na wyświetlacz telefonu
                " Jestem sam czekam w hotelu pokój 112 " 

Uśmiecham sie z dziką  satysfakcją wręczając barmanowi należyte pieniądze . Wstaje pośpiesznie kierując się w stronę wyjścia.


-Już myślałem, że nie przyjdziesz - opieram się o ścianę trzymając granatowe szpilki w dłoniach .Siedzisz na łóżku oglądając telewizję. Wstajesz powoli kierując się w moją stronę.
- Łukasz zaczekaj  - wymijam cię szybko siadając na twoje wcześniejsze miejsce .Patrzysz na mnie z zaciekawieniem bawiąc się materiałem sukienki.  - Nie chce ,żeby to tak wyglądało - podnosisz pytająco prawą brew - Nie chce być tą drugą
Przybliżasz się niebezpiecznie blisko patrząc mi głęboko w oczy.Czuje jak na moich policzkach pojawiają się  czerwone plamy .
-Jesteś dla mnie ważniejsza - muskasz ustami moją dłoń. Uśmiecham się delikatnie poddając się pieszczocie. Koniuszkami palców muskasz moje rozgrzane plecy , mruczę cicho wplatając ręce w twoje krucze włosy. Kładę się powoli na białej pościeli patrząc w sufit.Bawisz się zapięciem krótkiej czerwonej sukienki która zaraz potem ląduje na podłodze .
-A Agnieszka ? - siadam gwałtownie na łóżku patrząc na ciebie pytająco. Wzdychasz głośno , ponownie do do pionu.
-Raz jest raz jej nie ma - opierasz się nonszalancko o ramę łóżka patrząc na mnie z pożądaniem . Uśmiecham się pod nosem rzucając w kąt twój biały podkoszulek.Kładę ręce  na twojej umięśnionej klatce zataczając na niej niewidoczne wzroki. Wstajesz gwałtownie popychając mnie na plecy.Uśmiecham się nieznacznie , oplatając twoje plecy swoimi nogami.Kamienieję . Mrugam kilkakrotnie patrząc w osłupieniu na twoją szyję. Czerwona plamka po lewej stronie.
-Zostaw ! - mówię stanowczo odpychając Cię od siebie.Wstaję gwałtownie z łóżka szukając swoich porozrzucanych rzeczy.Patrzysz na mnie z zirytowaniem opierając się o drzwi - Daj mi spokój - powtarzam.Podnosisz ręce w geście kapitulacji wypuszczając mnie z pokoju . Biegnę w stronę windy próbując opanować cisnące się do oczu łzy. Wciskam panicznie wszystkie guziki.Wybiegam z niej szybko mijając po drodze uśmiechniętych chłopaków.
Opieram się o zimną ścianę wybuchając płaczem .
_______________________________________
Nędza i tyle.Wstyd mi to komukolwiek dedykować ale obiecałam : @ xsleezesister dziękuję !
                                Krótko , ale to chyba charakterystyczne dla tego opowiadania .





niedziela, 14 lipca 2013

| 02 | Mężowie dzielą z żonami obowiązki, z kochankami - fantazje

                                                        
                                                          |  Passenger - Let Her Go  | 

Gorąca woda zalewa moje uda, brzuch, piersi, ramiona. Długie, kasztanowe włosy wypełniają połowę wanny okalając klatkę piersiową. Zamykam oczy i wsłuchuję się w krzątaninę blondyna w kuchni. Przygotowuje kolacje, uwielbia gotować. Każde skrzypnięcie podłogi, hałas obijających o siebie garnków, czy nawet jego ciche nucenie jednej z lecących aktualnie w radiu piosenek sprawia, że czuję się jak w niebie. 
-Kolacja gotowa kochanie - twój cichy głos rozlega się echem po łazience. Kiwam nieznacznie głowa sięgając po biały ręcznik .Uśmiechasz się czule patrząc na mnie z uwagą. 
Nonszalancko opieram się o futrynę drzwi . Stoisz do mnie tyłem, ale mimo to oczami wyobraźni widzę wielki uśmiech na twojej twarzy.Bezszelestnie pokonuje dzielącą nas odległość i stając na palcach obejmuję Cię w pasie delikatnie przytulając się do ciepłych pleców. Odwracasz się w moją stronę ukazując tym samym swoje rozbawione spojrzenie.
-Wszystkiego najlepszego słońce ! - szepcesz całując zachłannie moje usta.  Nie odpycham cię, chociaż wiem, że powinnam była tak zrobić.Podnosisz mnie delikatnie sadzając na zimnym marmurowym blacie . Patrzę na Ciebie zaskoczona -Gdzie są kieliszki ? - wskazuje głową na półkę w rogu. Z uwagą przyglądam się twoim poczynaniom . Rozlewasz przeźroczysty trunek wręczając mi jeden kieliszek. 
- Dlaczego nie jesteś teraz z Iwoną ? - mówię nagle starając się uniknąć twojego wzroku . 
-Wyjechała do rodziców jej mama na urodziny . Zabrała ze sobą dzieci wróci za tydzień - mówisz bezuczuciowo bawiąc się kieliszkiem. 
- Nie przeszkadza ci, że spotykasz się z żonatym facetem? - pytasz odwracając pałeczkę.Wzruszam ramionami upijając łyka wódki. 
-Jesteśmy przyjaciółmi - patrze ci prosto w oczy - znamy się nie od dzisiaj i wiesz jaki jest nasz układ, ale mimo to jesteś dla mnie kimś więcej. Znacznie więcej - uśmiechasz się nie znacznie pod nosem. Przesuwasz się do mnie nieznacznie kładąc ręce na mojej tali. 
-Gdybym poznał cię wcześniej - szepczesz chwytając moją dłoń . Odsuwam ją gwałtownie odwracając wzrok.Wypuszczam z dłoni kieliszek, który z hukiem ląduje na twardej podłodze. 
-Przepraszam - szepczę , próbując opanować drżący głos.Zeskakujesz zwinie z blatu biorąc mnie na ręce . Wtulam się w twoje ramiona ocierając tym samym cieknąca po policzku łzę. Kładziesz mnie delikatnie na jedwabne prześcieradło. 
-Mogę ci zadać ostatnie pytanie ? - kiwam głową wpatrując się w sufit - Dlaczego nie mogę przestać o tobie myśleć ? 
Uzależniam Cie Ignaczak tak samo, jak ty uzależniłeś mnie . 

Otwieram oczy analizując ciche dźwięki dochodzące z łazienki .Bierzesz prysznic tak przynajmniej mi się wydaje. Cholera znowu to zrobiliśmy . Znowu ranisz swoją żonę znowu ranisz swoje dzieci . Siadam na łóżku zapalając papierosa . Przyjemny zapach wypełnia całe pomieszczenie . Porozrzucane ciuchy dodają jeszcze większego uroku.Wstaję niezdarnie narzucając na siebie twoją koszulkę z krzesła . Naciągam ją na nagie ciało związując włosy w kucyk . 

- Idź już - mówię , patrząc w okno . Zgarniasz torbę i kluczyki . Muskasz delikatnie moją szyję. - Pozdrów Iwonę - mówię na odchodne słysząc trzask zamykanych drzwi . 
Brawo Kazań ! Znowu poszłaś do łóżka z swoim najlepszym przyjacielem. 

_____________ 

Chciała bym wam serdecznie podziękować za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem naprawdę mile mnie zaskoczyły. Wracając do tego  "czegoś" na górze nawaliłam przepraszam .
 PRZEPRASZAM ZA INTERPUNKCJE  !

niedziela, 7 lipca 2013

| 01 | Czerwieni słodki wdzięk

 | Pink - Try

 Krzyk. Słyszę krzyk wydobywający się z ludzkich gardeł. Słyszę także spikera, gwizdek sędziego i śmiech dziecka stojącego dwa metry ode mnie. Patrzę w skupieniu na pomarańczową płytę boiska. Stoisz z skupieniu wpatrując się w zawodnika na zagrywce. 
Ostatni gwizdek, wygraliście.
Odwracasz się w stronę trybun szukając na nich swojej narzeczonej. Uśmiechasz się do niej promiennie udając na pozór wiernego kochającego męża. Blondynka uśmiecha się szeroko posyłając ci soczystego całusa. Patrzę na ten obrazek niewzruszona, wywracając teatralnie oczami. 
-Przepraszam - podnoszę oczy do góry widząc przed sobą żonę Ignaczaka. Uśmiecha się do mnie blado ciągnąc za sobą małą Dominikę. Nie mam odwagi spojrzeć jej w oczy nie po tym co zrobiłam. Schodzi na parkiet przytulając się mocno do swojego męża. Siadam na czerwonym krzesełku wpatrując się w opustoszałą już widownię. 
"Czekam w szatni" - uśmiecham się triumfalnie wstając z miejsca. Stukot obcasów roznosi się echem po niewielkim korytarzu. Uśmiecham się promiennie widząc postać libero wychodzącego z szatni. Uśmiecha się promiennie muskając moją dłoń. Patrzę na niego z rozbawieniem kręcąc głową.
Wchodzę do szatni najciszej jak się da zamykając za sobą granatowe drzwi. Patrzę na Ciebie wyczekująco opierając się o szafkę libero. Odwracasz się powoli ukazując swój prawy policzek. Szminka, soczyście czerwona szminka. Patrzę ci w oczy udając, że tego nie zauważyłam. Wstajesz powoli nie tracąc kontaktu wzrokowego. Podchodzisz bliżej, czuję twój ciepły oddech na swoim policzku.
-Do twarzy ci w tej koszulce - robisz krok do tyłu uważnie mi się przyglądając.Uśmiecham się zadziornie pociągając ja na dół - ale i tak wolę Cię bez niej - czuję jego ciepłe dłonie błądzące po moim podbrzuszu. Opieram się o szafkę przyciągając go do siebie. Wplatam ręce w twoje włosy poddając się zachłannym pocałunkom. Przerywasz pocałunek patrząc mi w oczy.
-Już ci Agnieszka nie przeszkadza ? - podnosisz pytająco jedną brew. Wzruszam beznamiętnie ramionami przygryzając delikatnie dolną wargę. Siadasz na ławce gestem dłoni wskazując abym do Ciebie podeszła. Kładziesz swoje dłonie na biodrach uśmiechając się niewinnie 
-Tylko proszę kochanie bądź cicho - szepczesz przechodząc do rzeczy.

Otwieram oczy czując przenikliwy chłód zimnej szarej podłogi. Siedzisz na ławce bawiąc się telefonem.
-Proszę proszę księżniczka się obudziła- mówisz cynicznym głosem. Staje przed tobą rozglądając się w poszukiwaniu własnej bielizny.
-Wychodzę, Agnieszka czeka - patrzysz na mnie obojętnym wzrokiem. Siadam na ławce zapalając cienkiego papierosa. Wzruszam ramionami patrząc na szarą ścianę. Z moich ust wydobywa się niewidoczna chmura białego dymu. Podskakuję słysząc trzask zamykanych drzwi.

Jesteś dupkiem, pieprzonym dupkiem Żygadło.

czwartek, 4 lipca 2013

| 00 | Prolog :Wyobraź sobie

Wyobraź sobie, że jesteś pewną siebie, atrakcyjną kobietą. To na Twój widok wszyscy mężczyzni tracą głowę. To na Twój widok starsze i młodsze kobiety odwracają wzrok lub obdarzają Cię zazdrosnym spojrzeniem. Pomyśl ile atutów niesie Ci bycie ową kobietą. Czekoladowe spojrzenie dodaje Ci jeszcze większego uroku. Nie raz słyszysz jak kobiety za twoimi plecami szepczą "Dziwka , puszczalska, szmata ", ale mimo to idziesz dalej. Z dumnie uniesioną głową kroczysz uliczkami swojego miasta. Czekasz. Czekasz na jeden głupi dźwięk telefonu. Na kilka słów wypowiedzianych charakterystycznym tonem. Na adres, pod który masz przyjechać. Ale nie wiesz o sobie najważniejszego. Jesteś jego kobietą na telefon.

Witam, nazywam się Amelia Kazań i opowiem Wam swoją historię .